wtorek, 26 sierpnia 2008

Siła słowa - debiut

Tak jak obiecywałem odkurzam nieco rosyjski i dodaję trochę słownictwa. Zrobię to na podstawie postu Kryzys. Dla niektórych to będzie banał, inni może sobie coś powtórzą, a jeszcze inni może się czegoś nauczą. Pogrubiłem ciekawe słowa w poście na dole i tutaj napiszę ich rosyjskie odpowiedniki. W ten sposób zaczynam nowy dział na blogu: siła słowa, przeznaczony przede wszystkim dla uczących się rosyjskiego.

miało miejsce załamanie kursu rubla - произошёл обвал курса рубля
potaniał w stosunku do dolara o 27% - подешевел по отношению к доллару на 27%
dewaluacja państwowej waluty - девальвация национальной валюты
dopuścić do znacznych wahań kursu rubla - не допустить существенных колебаний курса рубля
niepohamowane emitowanie przez państwo krótkoterminowych papierów dłużnych - безудержная эмиссия ГКО
ogromny deficyt handlowy, kompensowany przez dodatnie saldo operacji z kapitałem, dlatego saldo bieżących przepływów pieniężnych pozostawało pozytywnym, a to pozwalało podtrzymywać wysoki kurs rubla - огромный дефицит торгового баланса, компенсировался положительным сальдо операций с капиталом, в результате чего сальдо счета текущих операций платежного баланса оставалось положительным
spadki cen ropy - падения нефтяных цен - цен нефти
Rosja stała się niewypłacalna. - Россия объявила дефолт.

Postaram się dołożyć jeszcze coś ciekawego z amerykańskiego kryzysu, oczywiści po rosyjsku.



piątek, 22 sierpnia 2008

Kryzys

17 sierpnia minęło 10 lat od kryzysu finansowego w Rosji z 1998 roku. Był to jeden z najbardziej dramatycznych okresów w historii Federacji Rosyjskiej. Jako, że słowo kryzys jest teraz na topie postanowiłem przypomnieć tamte czasy.

Przesłanki przyszłego kryzysu zaczęły się formować już w 1994 roku na rynku walutowym. 11 października (w moje urodziny :) 1994 roku na ММВБ (Московская Межбанковская Валютная Биржа - Moscow Interbank Currency Exchange) miało miejsce załamanie kursu rubla - potaniał w stosunku do dolara o 27% . Te wydarzenia nazwano "czarnym wtorkiem", Minister Finansów i głowa Banku Centralnego stracili swoje stanowiska. Spowodowało to oczywiści znaczny wzrost cen i pokazało rosyjskim urzędnikom, że dewaluacja państwowej waluty oznacza dla nich dymisję. Prawdopodobnie dlatego nie chcieli obniżyć kursu rubla 3 lata później, kiedy powstała realna tego potrzeba.

Oprócz tego w połowie 1995 roku, rząd i Bank Centralny ogłosili przyjęcie nowej strategii - walutowego korytarzu. Od tej pory władze finansowe miały nie dopuścić do znacznych wahań kursu rubla (nie więcej niż 7%). Żeby zabezpieczyć stabilność kursu walutowego, Bank Centralny miał używać całego arsenału instrumentów pieniężnych i kredytowych, włączając mechanizm stawek procentowych i działań na otwartym rynku - także interwencje.

Granice walutowego korytarzu potem nie raz zmieniano, ale sama zasada, aż do kryzysu pozostała niezmienna. Bank Centralny regularnie ogłaszał punkty orientacyjne polityki kursowej. Do 1996 roku, wszystko to przechodziło bezboleśnie. W 1996 roku podczas przygotowań do prezydenckich wyborów rozpoczęła się niepohamowane emitowanie przez państwo krótkoterminowych papierów dłużnych. Do tego na początku roku wpuszczono na rynek inwestorów zagranicznych. Jeśli na koniec 1995 roku papierów wyemitowano na 74 mld. rubli to w 2006 roku było to już 241 mld. rubli. Oczywiście wtedy jeszcze nie było wiadomo, kto wygra wybory - Jelcyn czy komuniści. Państwowe wydatki zwiększały się, trzeba było finansować płace. Każdego wieczoru w telewizji występował Minister Finansów i mówił w jakich regionach wypłacono zaległe wynagrodzenia. Zrobiono to kosztem długu państwowego, nie myśląc nawet w jaki sposób odbije się to na budżecie i rynku. No, ale nikt teraz nie jest w stanie powiedzieć co by było gdyby nie wygrał Jelcyn.


Przez jakiś czas nie przykładano wagi do zadłużenia, ale dla jego obsługi trzeba było zaciągać nowe pożyczki, aż w końcu jego objętość sięgnęła 436 mld. rubli. Na początku rząd zatykał te dziury, dzięki sporemu napływowi kapitału zagranicznego po wyborach prezydenckich. Zresztą nie ma się co dziwić inwestorzy zagraniczni, na papierach dłużnych (GKO) zyskiwali nawet 60-80% rocznie. W ten sposób, powstała sytuacja, w której Rosja miała ogromny deficyt handlowy, kompensowany przez dodatnie saldo operacji z kapitałem, dlatego saldo bieżących przepływów pieniężnych pozostawało pozytywnym, a to pozwalało podtrzymywać wysoki kurs rubla. Wszystko mogłoby być ok., gdyby dzięki tej stabilizacji rozwiązywano by problemy budżetowe, ale tego nie robiono. Konflikt prokomunistycznej Dumy z władzą wykonawczą powodował, że przyjmowano deficytowe budżety i kiepsko szło ściąganie podatków. Trudno powiedzieć, ile mogła trwać taka sytuacja, nawet przy dobrej światowej koniunkturze, ale na pewno niezbyt długo. Krach przybliżył upadek finansowych rynków w Południowo-Wschodniej Azji w październiku 1997 roku., po którym nastąpił odwrót inwestorów od rynków wschodzących. Nastąpił odpływ kapitału zagranicznego, a pod koniec 97 roku, inwestorzy porzucili Rosję. Już wtedy pojawiały się problemy z płynnością, a stawki pożyczek międzybankowych wyrosły pod niebiosa. Do tego doszły spadki cen ropy. Kraje azjatyckie poradziły sobie z kryzysem w bardzo prosty sposób, poprzez dewaluację własnej waluty, ale dla władz w Rosji świeżymi były wspomnienia z czarnego wtorku. Pakiet antykryzysowy, przyjęty przez rząd nie zdążył dać efektów, a Bank Centralny nadal wydawał ogromne sumy na podtrzymanie kursu rubla. W sierpniu sytuacja stała się rozpaczliwa, rozszerzono granice korytarza walutowego, co doprowadziło do szybkiej dewaluacji rubla, zamrożono wypłaty z ГКО ( государственные кроткосрочный объязательства - GKO bonds albo Federal Loan Bonds) i wprowadzono moratorium na wypłaty dla nie rezydentów, aby uchronić banki, których zadłużenie wynosiło 20 mld. dolarów. Rosja stała się niewypłacalna.

Poprzez wybuch inflacji w latach kryzysu, wiele kręgów społeczeństwa doznało szoku - ich dochody spadły o 25% w porównaniu z rokiem 97. Ludzie stracili swoje oszczędności. A my narzekamy na inflacje :) Ostra redukcja importu spowodowała, że zaczęło brakować produktów pierwszej potrzeby. W rok od rozpoczęcia kryzysu licencję straciło 180 banków. Natomiast rynek akcji wpadł na kilka lat w stan śpiączki.

W kraju zaszły głębokie przemiany - sformowano rząd opierający się na parlamentarnej większości, zamrożenie rynku GKO oswobodziło budżet, a słaby rubel rozruszał produkcję przemysłową.

Oczywiście zwykli ludzie stracili podwójnie, gdyż zrażeni do rubla zaczęli swoje oszczędności lokować w dolarach, a ta waluta jak prawdopodobnie wiecie nie miała ostatnio najlepszych czasów, ale to już daleka dygresja.

Oprócz rocznicy kryzysu, do napisania posta skłoniła mnie jeszcze jedna kwestia. Mianowicie do rosyjskich drzwi znów pukają ciężkie czasy: giełda spada, ceny ropy spadają, działania w Osetii kosztowały 16 mld dolarów i coraz głośniej mówi się o tym, że inwestorzy porzucają Rosję. Oby Rosja nie popełniła tego samego błędu. Dla bardziej zainteresowanych tematyką bieżących finansów Rosji zamieszczam link: http://www.ft.com/cms/s/0/60abb0d4-6fb1-11dd-986f-0000779fd18c.html?nclick_check=1

środa, 20 sierpnia 2008

Nowy dodatek

Właśnie dodałem nowy dodatek do bloga, mianowicie odbiornik radia online. Nie sposób zresztą go nie zauważyć. Do wyboru macie kilkadziesiąt rosyjskojęzycznych stacji. Mam nadzieje, że będzie dobrze odbierać:) Polecam moje ulubione эхо москвы и юность.

W najbliższym czasie dodam jeszcze jeden ciekawy dodatek. Mam nadzieje, że wybaczycie mi nieregularność, ale cały czas staram się rozbudować blog i znaleźć dla niego optymalną formę. Sądzę, że wraz z końcem ankiety blog otrzyma swoje docelowe oblicze. Wszelkie komentarze i sugestie są jak zwykle mile widziane. Także na temat nowego dodatku. Nie będę robił nowej ankiety, ale mała podpowiedź, czy jest dla was przydatny, będzie dla mnie cenną wskazówką.

Najdroższe miasto świata

Moskwa po raz trzeci z rzędu została wybrana najdroższym miastem na świecie. Z roku na rok umacnia swoją pozycję, w tym roku miejsce w rankingu zostało wzmocnione przez aprecjację rubla w stosunku do dolara i wzrostu kosztów zamieszkania. W rankingu wzięto pod uwagę 143 miasta i zmierzono 200 porównywalnych rzeczy: jedzenie, transport miejski, ubranie, utrzymanie domu, rozrywki. Warszawa znalazła się na 35 miejscu i wyprzedziła między innymi Berlin i Brukselę. W 2007 roku znajdowała się na 67, także można "pogratulować" awansu.

Za Moskwą w rankingu znalazły się: Tokio, Londyn, Oslo, Seul.

A teraz małe porównanie cen w Warszawie, Moskwie i innych miastach.


New York

Buenos Aires

Johannes
-burg

Warsaw

Moscow

Wynajem luksusowego, dwupokojowego, apartamentu (za miesiąc)

3,060.65

1,086.81

711.67

1,675.77

3,056.65

Przejazd autobusem lub metrem

1.36

NA

NA

0.67

NA

Płyta CD

11.81

7.50

14.23

20.25

18.00

1 egzemplarz międzynarodowej, codziennej gazety

1.36

3.87

2.76

3.07

4.07

Kubek kawy, wliczając serwis

2.55

1.40

1.60

2.51

6.92

Posiłek fast food

4.00

3.76

1.95

3.91

3.90

poniedziałek, 18 sierpnia 2008

Zima 2010

Przez kilka dni nie komentowałem tego co dzieje się na arenie międzynarodowej. Wszystkie kolejne następstwa i konsekwencje tego co zaszło na Kaukazie są ogromnym systemem naczyń połączonych, dlatego nieco trudno to wszystko ogarnąć i tym bardziej wyciągnąć konkretne wnioski. No i troszkę mi już zbrzydła cała ta obłudna przepychanka w polityce zagranicznej. A propos obłudy, zamieszczam linka do bardzo krótkiego (zaledwie 3 min), ale za to treściwego wywiadu w amerykańskiej telewizji Fox. Znanej ze swojej prorządowej tendencji, zresztą.
http://pl.youtube.com/watch?v=9fBGtXS66VM
Komentarze pod filmikiem również ciekawe. Wywiad ten, a raczej zachowanie prowadzącego wywołało mały skandal, odbił się też echem w Rosji.

Szkoda, że tego co ja, nie zrobili nasi politycy. Muszę przyznać, że do tej pory chwaliłem rząd Tuska, za w miarę konsekwentną i realną politykę zagraniczną. Ostatnie posunięcie z tarczą wprawiło mnie natomiast w osłupienie. Nie będę się rozwodził, czy ta tarcza jest nam potrzebna czy nie i jak bezpieczni, czy też "niebezpieczni" dzięki niej będziemy. Sceptycznie podchodzę też do amerykańskiej pomocy.
Zdziwiła mnie natomiast szybkość, z jaką podpisano umowę. Rosja bardzo dobrze wiedziała o zerwaniu negocjacji w sprawie tarczy. Dlatego tempo w jakim została zawarta umowa zaraz po wybuchu wojny w Osetii pokazało im: ta tarcza jest przeciwko wam. Pogróżki nuklearne Rosjan można w pewnym stopniu traktować jako retorykę, ale słowa Sergieja Ławrowa o tym, że Polska drogo zapłaci za krytykę Rosji rozumiałbym bardzo dosłownie. Mianowicie PGNiG, które zaopatruje nas w gaz, będzie musiało renegocjować kontrakt z Gazpromem. Połączenie z Niemcami, które miało zapewniać dodatkowy gaz będzie gotowe dopiero w 2011 roku, a kontrakt na gaz płynący do Szczecina upływa w 2009 roku. Czyli w 2010 zabraknie nam około 2 mld m sześc. gazu. Trzeba go będzie dostarczyć przez Białoruś lub Ukrainę, a to oznacza rozmowy z Rosjanami. Podobna sytuacja zaistniała w 2006 roku i renegocjacja kontraktu oznaczała 10% podwyżkę cen gazu. Wątpię aby tym razem obeszło się tak łatwo. Mam tylko nadzieję, że dojdzie do porozumienia. Brak paliwa miałby dla naszej gospodarki katastrofalne konsekwencje. Teraz pytanie: Ile zapłaci przeciętny Polak za wywijanie szabelką przez naszych polityków? Jak mawia mój bardzo dobry znajomy: Dowiemy się w przyszłym odcinku :)

czwartek, 14 sierpnia 2008

Pogawędka

Dziś po pracy rozmawiałem z Uzbekiem, nie mylić z ubekiem :), który mieszka na stałe w Anglii. Mimo, że do ojczyzny jeździ raz do roku, na bardzo krótki czas, to sprawy regionu są mu bardzo bliskie. Uzbekistan to była republika sowiecka, dlatego mogliśmy rozmawiać po rosyjsku. Poruszaliśmy wiele tematów, między innymi o sytuacji w Uzbekistanie, o autorytarnych rządach Isloma Karimova i oczywiście sytuacji na Kaukazie. Opowiadał mi o córkach Uzbeckiego Prezydenta, które wydają ogromne sumy z państwowej kasy, a najstarsza z nich zbudowała prawdziwe imperium finansowe dzięki tym pieniądzom.
W czasie rozmowy często przewijał się wątek Ameryki, z którą Uzbekistan współpracował, między innymi pozwolił utworzyć bazę wojskową na swoim terenie na potrzeby operacji w Afganistanie. Po krwawym stłumieniu protestów w Andijan w 2005 r., które jak wierzą w Uzbekistanie zostały sponsorowany i zorganizowany przez USA z i krytyce Zachodu, Karimov zerwał stosunki z Ameryką. Jak powiedział, mój rozmówca, do dziś nie wiadomo dokładnie ile ludzi zginęło, ale było ich bardzo wiele. Uzbekistan zbliżył się do Rosji i Chin i teraz ta współpraca jest bardzo bliska.
Kiedy opisywał wpływ USA na swój kraj i region, często używał słowa "mieszać".
Na temat Kaukazu powiedział w dużym skrócie, że Saakaszwili popełnił ogromy błąd, że Rosja na pewno nie pozwoli mu zostać na stanowisku prezydenta, że to od początku była to rozgrywka między USA i Rosją. Powiedział, jeszcze jedno, że kiedy ogląda telewizję i czyta gazety, dziwi się dlaczego nikt nie pokazuje Osetyjczyków, głównych ofiar konfliktu, dziękujących Rosjanom za ratunek i odbudowujących wraz z nimi swoje zniszczone miasta i wsie?

Inwestor - gatunek na wymarciu.

Wczoraj pisząc o konsekwencjach jakie Rosja ponosi i poniesie zapomniałem o jednej i to bardzo ważnej
O pogarszającej się sytuacji inwestorów zagranicznych w Rosji było głośno na długo przed konfliktem w Osetii, za sprawą kilku afer. Zamierzałem o nich napisać, ale nagle tematem numer jeden stał się Kaukaz.
Ostatnio Putin oskarżył stalowego giganta firmę Mechel o unikanie podatków oraz sprzedaż produktów po zaniżonych cenach zagranicą, co przyczyniło się do wzrostu inflacji. Sam Miedwiediew był nieco zaskoczony i próbował uspokajającymi oświadczeniami ratować sytuację. Niestety, akcje Mechel zanurkowały, a w raz z nimi cały rynek. Rozpoczęta tym lawina doprowadziła do tego, że rosyjska giełda, trzymająca się do tej pory całkiem nieźle, szybko nadrobiła stratę do reszty światowych giełd, jeśli chodzi o spadek indeksów.
Rosyjscy biznesmeni próbowali wyjaśnić co sprowokowało Putina. W przeciwieństwie do Chodorkowskiego, który nadal siedzi w więzieniu, prezes Mechel był związany z Kremlem i unikał publiki. Ich wniosek jest taki, że sprawa Jukosu nie była wyjątkiem i może przytrafić się każdemu. Jakie są lekcje z całego zajścia? Takie, że scheda po Jukosie jest silna, instytucje są słabe, a kaprysy Putina są ważniejsze od prawa. Poza tym to pokazuje, że on wcale nie troszczy się o klimat dla inwestycji i nikt, nawet prezydent nie ma nad nim kontroli. - tak napisał The Economist w swoim artykule o biznesie w Rosji.
To wyjaśnia dosyć ostre potraktowanie w Rosji TNK-BP(spółka BP, typu joint venture). Szef BP, po tym jak zarządzający TNK-BP Robert Dudley musiał opuścić Rosję, gdyż wraz z upływem terminu wizy, "skończył się jego kontrakt", poradził firmom chcącym robić interesy w Rosji, aby postępowały bardzo ostrożnie.
Kreml jak do tej pory był bardzo pewny siebie, jeśli chodzi o zagraniczne inwestycje. Dowodem na to jest między innymi spis 42 strategicznych sektorów, w który oprócz wszystkich surowcowych, wchodzi nawet rybołówstwo i media. Dzięki temu rząd może dowolnie regulować napływ zagranicznego kapitału i decydować, który inwestor jest równiejszy. Kreml miał podstawy by czuć się pewnie, ropa drożała, napływała gotówka, świat szybko się rozwijał.
Rezultat jest taki, że w pierwszym kwartale tego roku napływ bezpośrednich inwestycji zmalał o 30%, w stosunku do tego samego kwartału ubiegłego roku. Ich brak, np., w sektorze naftowym sprawił, że wydobycie ropy nie zwiększa się.
Wydaje mi się, że nacjonalna polityka gospodarcza Kremla zamiast bronić interesów, wręcz odwrotnie - wstrzymuje rozwój Rosji. Wzrost zwolnił, inflacja jest dwucyfrowa, import wzrósł czterokrotnie. Do tego dochodzi spadek cen ropy. Inwestycje mogą być Rosji wnet bardzo potrzebne. Niestety czarę może przelać to co zaszło w Gruzji, izolacja to ostatnie czego potrzebuje rosyjska gospodarka, a inwestorzy i tak teraz bardzo przeczuleni na ryzyko, będą pewnie jeszcze bardziej ostrożni i pomyślą kilka razy zanim włożą pieniądze w Rosji.

środa, 13 sierpnia 2008

Krótki komentarz

Co do wizyty Pana Prezydenta, uważam, że zapomniał o jednej bardzo ważnej kwestii. Rosja nie jest naszym wrogiem, jest naszym partnerem. Drugim co do wielkości, jeśli chodzi o eksport. To cały mój komentarz.

wtorek, 12 sierpnia 2008

Ułańska fantazja

Dzisiaj po 5 dniach walk w Osetii nastąpiło zawieszenie broni, nie kończy to wojny, ale jest na pewno dużym krokiem w kierunku zażegnania konfliktu. W Cchinwali widać pierwsze oznaki życia, tysiące mieszkańców wracają do miasta i organizują sobie życie. Rosjanie przeznaczą 10,5 miliarda rubli na odbudowę wojennych zniszczeń i już
teraz zaopatrują mieszkańców w żywność. Oby to był koniec tragedii tamtejszej ludności.

Wszystkie strony konfliktu, NATO, USA i inne państwa dziś wzajemnie się krytykowały. Gruzja krytykowała NATO o brak reakcji i o dziwo prosiła o zastąpienie zniszczonych radarów!!?? USA krytykowało Rosję, a Rosja wytykała USA cynizm.
Deklaracji Gruzji o wystąpieniu z WNP, nie będę komentował, bo nie przynosi ona żadnych istotnych zmian. Oprócz formalnych komplikacji, jakie sama przyniesie sobie Gruzja, nie będzie miało to większego wpływu na Wspólnotę, chyba, że wszystkie kraje też zaczną z niej występować, w co wątpię.

Ważniejsze są perspektywy przyszłego rozwiązania. Rosja nie traktuje Prezydenta Gruzji, jako partnera do rozmów, stał się "нерукопожатным", uważają, że powinien zostać zwołany specjalny trybunał do osądzenia zbrodni wojennych, a jednym z głównych warunków stabilizacji na Kaukazie uważają zmianę Saakaszwilego.

Szeroki obraz przedstawiły rosyjskie media, które zauważyły konsekwencje jakie już dotykają Rosję, między innymi izolacja i nieformalne wykluczenie z klubu G8. Przedstawiciel rosyjski nie został po prostu zaproszony do rozmów z pozostałymi siedmioma państwami. Dostrzegły też zagrożenie w postaci możliwego zwrotu w negocjacjach polsko-amerykańskich na temat tarczy antyrakietowej.
Ciekawym spostrzeżeniem jest to, że działania Rosji w Osetii nie zostały poparte przez żadne państwo na świecie, w tym w po sowieckiej przestrzeni, co pokazuje na słabość polityki zewnętrznej Rosji ostatnich lat. Przeczytałem bardzo ciekawy artykuł, w którym bardzo zaintrygował mnie pewien fragment. W wolnym tłumaczeniu brzmi następująco: "Kiedy Rosja spróbowała związać swoją wojenną misję z humanistycznymi wartościami i obroną małego narodu przed ludobójstwem, nikt jej właściwie nie uwierzył. Mimo, że podstawy ku temu były, biorąc pod uwagę konsekwencje działań gruzińskich wojsk w Osetii. To niestety pokazuje, że Rosja nie posiada geopolitycznych środków, aby pełnić rolę sprawiedliwego międzynarodowego policjanta". Dużą winę za tak kiepski PR i za to, że Rosja nie potrafiła kupić lub zjednać sobie sojuszników, tak jak zrobiły to USA, ponosi Putin. Jego zewnętrzna polityka była zbytnio oparta na retoryce, gazowym szantażu i braku partnerstwa z innymi krajami.

W całym tym konflikcie zaimponował mi jeden człowiek: Prezydent Francji. Ten znany do tej pory z romansów polityk, pokazał, że Francuzi mają dyplomację we krwi. Stanął na wysokości zadania i zrobił to, czego oczekiwał od Europy cały świat. Stał się mediatorem w całym konflikcie, którego bardzo brakowało i dzięki któremu możliwe stało się zawieszenie broni i rozpoczęcie rozmów. Bardzo spodobało mi się jego wyważenie i umiejętność znalezienia się w takim impasie. Bez niego pewnie działania zbrojne same umarłyby śmiercią naturalną po jakimś czasie, ale to on teraz będzie reprezentował stanowisko Unii Europejskiej w całym sporze i będzie miał wpływ na dalszą sytuacją na Kaukazie.
Z tym większym niepokojem przypatruję się kampanii naszego Prezydenta. Obawiam się jego polityki historycznej i ułańskiej fantazji w Tbilisi.

niedziela, 10 sierpnia 2008

Wojna w Osetii

Czyżbym wykrakał wojnę? Niestety, ale na Kaukazie rozpoczął się bardzo poważny konflikt zbrojny i na razie trudno określić akie będzie jego rozwiązanie. Mam nadzieję, że zakończy się jak najszybciej, bo w takich momentach najbardziej cierpią niewinni cywile.
Nie miałem dostępu do Polskich mediów, oprócz kilku artykułów, ale mogę się założyć, że obraz w nich nakreślony jest mniej lub bardziej krytyczny dla Rosjan. Wywnioskowałem tak, po zobaczeniu jednego z tytułów: "Rosja zaatakowała Gruzję". Przyznam się, że byłem nieco zaskoczony, wiedziałem, o wielu punktach zapalnych na linii Moskwa- Tbilisi, ale nie spodziewałbym się zbrojnego ataku Rosji. Dopiero kolejne relacje rozwiały niektóre z wątpliwości i po głębszym zastanowieniu uświadomiłem sobie, że konflikt nie jest wcale czarno-biały.
Rosja zgodnie z porozumieniem, kończącym regularne walki między Gruzją i Osetią zawartym między Borysem Jelcynem i Edwardem Szewarnadze, miała pomóc w utrzymaniu pokoju. Na terenie Osetii stacjonować miały trzy oddziały sił pokojowych, po jednym z Gruzji, Rosji i Osetii.
Pierwsze co mnie nieco zdziwiło, to sposób w jaki Prezydent Gruzji Saakaszwili zabrał się do podporządkowywania sobie separatystów. Mianowicie wjechał do Osetii i zaczął ostrzeliwać stolicę tej republiki w wyniku czego na starcie zginęło 400 cywili i 15 żołnierzy sił pokojowych. Rosja według zawartej umowy miała być jedną z sił pokojowych, utrzymujących stabilizację między Gruzją a Osetią. Jeżeli wybuchł konflikt między nimi, wydawać się może normalnym, że zwiększyli zaangażowanie wojsk, aby przeciwdziałać rozpoczęciu istnej wojny domowej. Jedyne "ale", to czy czasami nie przesadzili z tym zaangażowaniem.
Zastanawiać się nad tym wszystkim zacząłem dopiero po obejrzeniu wywiadu, którego udzielił Prezydent Gruzji w CNN, z samego rana po wjeździe Rosjan. Za nic nie przekonał mnie, że Gruzja została padła ofiarą, a wypowiedzi typu: "kochamy Amerykę, kochamy wolność", "to już nie jest kwestia Gruzji, to jest kwestia Ameryki", "zawsze myślałem, że Ameryka wspiera małe kraje walczące o wolność" jeszcze bardziej wydały mi się podejrzane. Oczywiście nie było dla mnie tajemnicą, że USA wspiera Gruzję, zresztą wielu oskarża Saakaszwilego o to że wybory, w których został wybrany były sfałszowane z pomocą Ameryki. Gruzińscy oficerowie jeżdżą na szkolenia w USA, na miejscu jest około setki wysłanników USA, którzy szkolą armię. A co najciekawsze, Gruzja jest drugim państwem na świecie wydającym najwięcej na zbrojenia, zaraz po totalitarnej Korei Północnej, imponujące 16% PKB. Cyniczną przy jego wywiadzie jest determinacja z jaką ostrzeliwał Cchinwali i walczył z separatystami a potem z Rosjanami na terenie Osetii.
Oczywiście nie będę zwalał całej winy na Gruzję i oczyszczał Rosjan, oni na pewno dolali sporo oliwy do ognia, który podgrzał konflikt między Gruzinami i Osetyjczykami. Przykładem może być choćby, nadawanie rosyjskiego obywatelstwa bardzo lekką ręką, mieszkańcom Osetii Południowej. Trudno byłoby mi uwierzyć też w to, że Rosja nie wspierała militarnie separatystów, którzy podobno w ostatnim czasie ostrzeliwali obiekty w Gruzji. Oczywiście nie można pominąć kwestii ropy. Przez teren Abchazji, drugiej separatystycznej republiki, przechodzi rurociąg Baku-Tbilisi-Ceyhan z Azerbejdżanu. Jest on konkurencją dla Gazpromu i jedynym alternatywnym rurociągiem dla Europy. Przesyła 1% światowej ropy. Przechwycenie tej nitki przywróciłoby monopol Gazpromu w Europie. Zresztą gdy Azerbejdżan ogłosił, że ma dużo więcej ropy niż się spodziewał i może zwiększyć przesył, Gazprom chciał od razu wykupić cały zapas surowca. Bardziej prozachodni Azerbejdżan wtedy odrzucił propozycję. Teraz kwitnącemu dzięki petrodolarom Baku, Rosjanie dali do zrozumienia, żeby następnym razem dobrze się zastanowił podejmując decyzję leżące w interesie Rosji.
Inną dużo smutniejszą stroną medalu jest to, że w momencie wybuchu wojny do Rosji uciekło 30 tys. ludzi z Osetii. To prawdziwa katastrofa humanitarna. Cała Osetia liczy 70 tys. Skoro to Rosja zaatakowała niepodległe państwo to dlaczego ludzie zamiast uciekać w głąb Gruzji, uciekli do Rosji? Odpowiedź jest pewnie prosta: musieli bardzo bać się tego co może przynieść gruzińskie podporządkowywanie. Pamiętają dobrze poprzednią wojnę: tysiące ofiar i ogromne zniszczenia wiosek i Cchinwali z 1991 roku. Tamta wojna skończyła się dzięki Rosjanom, którzy zmusili Gruzję do zawieszenia broni i rozpoczęcia rozmów. Oby i tym razem obie strony usiadły za stołem do wspólnych rozmów.